Jeśli ktoś z Was tęsknie wspomina dom rodzinny, w którym mama czy babcia śpiewała godzinki i myśli, że te czasy dawno już minęły - to zapraszamy do nas, szczególnie w weekendy, gdy śpiewamy niekiedy od rana do wieczora. Nie godzinki akurat, no i może trochę przesadziłam - robimy sobie przerwy na posiłki i inne tego rodzaju czynności, ale repertuar mamy równie piękny. Wczoraj na przykład między przygotowaniem kolacji a wieczorną modlitwą odśpiewałam "Wody Jordanu" na wyraźne i nieustępliwe żądanie najmłodszej królewny, z jej towarzyszeniem zresztą, pewnie około stu razy.
Jakoś najlepiej wyśpiewuje się tęsknotę muzyką. Zawsze tak było, wystarczy pomyśleć o trubadurach śpiewających tęskne serenady dla swoich ukochanych, czy o ukraińskich dumkach, jak choćby przepięknej Dumce na dwa serca z "Ogniem i mieczem". I pewnie też dlatego zrodziła się w naszych sercach pieśń o czekaniu na Tego, który ma nadejść, w oparciu o słowa starożytnej Pieśni nad Pieśniami, pochodzącej z IV lub III wieku przed naszą erą. Pomyślałam, że podzielę się nią z Wami tutaj, żeby oddać choć trochę klimat tego naszego adwentowego oczekiwania. Oto fragment z naszej ostatniej adoracji:
Widzę go, lecz jeszcze nie teraz,
dostrzegam go, ale nie z bliska:
wschodzi Gwiazda z Jakuba.
(Lb 24,17)
Cicho! Ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi!
(PnP 2,8)
Piękne! :-)
OdpowiedzUsuńAaaaa..... zakochałam się od pierwszego usłyszenia! Już to sobie wyobrażam na adoracji...
OdpowiedzUsuńI teraz śpiewam :)
To cudownie :-)
UsuńPolecam nową płytę TGD 'Kolędy Świata' :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=LFhTMa8dav4
Dziękuję, znamy! A tak się składa, że oryginał tego utworu zamieszczałam na swoim blogu rok temu: http://miastonagorze.blogspot.com/2014/12/czas.html :-)
UsuńPrzypomina mi to piosenki z Krainy Łagodności :)) piękne, choć do mnie lepiej w tej materii przemawiają mocniejsze rytmy w stylu 2Tm2,3. A przy Arce Noego to ryczę słuchając co drugiej piosenki (zwłaszcza "Niebo niebieskie" - chyba żaden utwór tak dobrze nie wyraża tęsknoty za Niebem) :D
OdpowiedzUsuńDobrej końcówki adwentu! :)
No faktycznie, mnie bliżej do Enyi :-) Może dlatego, że dwie nasze panny uczą się w szkole muzycznej i na co dzień mamy w domu raczej klimaty muzyki klasycznej, albo przynajmniej utwory wielogłosowe - uwielbiamy na przykład Pentatonix, niemal od początku ich istnienia śledzimy wszystko, co robią, darząc ich miłością wierną i nieustającą. Choć przy Arce Noego, której słuchały nasze dzieci, też zdarzało mi się mieć wilgotne oczy :-)
Usuń