Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że gdzieś za naszymi plecami daje się słyszeć złośliwy chichot, którym nieprzyjaciel kwituje to, co dzieje się dziś na naszych oczach - odwrócenie wartości, zło nazywane dobrem, a kłamstwo prawdą: "Aborcja w obronie życia." Pogarda dla najwyższych wartości - samego życia, a także heroizmu w jego przyjmowaniu i trosce o jego podtrzymywanie, szlachetności, poświęcenia dla drugiego człowieka, wychodzenia poza ciasne więzienie własnego egocentryzmu. Gloria chwały i uznanie dla tych, którzy "wyprowadzili ludzkość z zaściankowej moralności", by można było wreszcie w świetle prawa wyeliminować ludzi, którzy nam zawadzają albo rażą nasze poczucie estetyki swoim wyglądem czy zachowaniem - zamiast podziwu i szacunku dla tych, którzy z poświęceniem, ukryci w cieniu, stawiają czoła codzienności troszcząc się o tych niechcianych i odrzuconych. Zadawanie cierpienia w imię "współczucia", znieczulanie sumień w imię "niewchodzenia z butami w życie drugiego człowieka", kneblowanie ust gąbką owej osławionej już tolerancji...
Gdzieś się straszliwie zagubiliśmy, straciliśmy z oczu to, kim naprawdę jesteśmy. Przypominają mi się słowa, które Ogion wypowiada do Geda w Czarnoksiężniku z Archipelagu: "Człowiek może poznać cel, do którego zmierza - ale nie potrafi go poznać, jeśli nie odwróci się, jeśli nie powróci do swego początku i nie zawrze tego początku w swoim istnieniu. Jeśli nie chce być patykiem porwanym przez wir i pochłoniętym przez prąd, musi być samym owym prądem, całym, od źródła aż do pogrążenia się w morze. (...) Szukaj swego źródła i tego, co leży przed źródłem. Tam spoczywa twoja nadzieja na odzyskanie siły."
Ursula K. Le Guin, Czarnoksiężnik z Archipelagu
w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka
Trzeba nam rzeczywiście powrócić do źródła naszego istnienia i do Tego, który stoi przed nim, aby móc zacząć nazywać rzeczy ich prawdziwymi imionami. Dopiero wtedy spadną z naszych oczu łuski i zobaczymy rzeczywistość taką, jaka jest - rozebraną do naga z całego tego szamocącego się natłoku słów, które jak stado ciem, motyli nocy, przesłaniają nam oczy i nie pozwalają widzieć wyraźnie. I być może przerazimy się tym, co zobaczymy. I oby wtedy nie było za późno.
Nie pozwólmy, by wyrosły kolejne pokolenia z pogardą patrzące na cud, jakim jest życie, choćby najbardziej kruche i niespełniające naszych norm i wymogów. Wlejmy całą naszą miłość w to, by przekazywać naszym dzieciom mądrość, której źródło pochodzi spoza nas samych, uczmy je na nowo znaczenia wielkich słów, takich jak prawda, dobro, piękno, czystość, godność, honor, miłość, wierność, obowiązek, poświęcenie...
Gdy patrzę na to, co dzieje się wokół, zaczynam myśleć, że być może w naszym pokoleniu jest już za późno, by odwrócić na wielką skalę trend niosący śmierć, ciemność i zniszczenie. Ale nie wolno nam składać broni. Trzeba walczyć o kolejne pokolenia, o nasze dzieci i tych, którzy przyjdą po nich. One wciąż jeszcze nie zatraciły swojej tożsamości, swojego człowieczeństwa, wciąż jeszcze nie odeszły zbyt daleko od źródła, wciąż jeszcze mogą być tym, kim naprawdę są - dziećmi światłości. I być może zdążymy jeszcze zobaczyć to, co drzemie ukryte w ich sercach.
Przebudzenie mocy.
Miałam dokładnie takie samo odczucie po moim ostatnim poście (też pisałam o aborcji) i komentarzach. Jakby fala śmierć i zalewała i już nie było szans na pomoc i przebudzenie...
OdpowiedzUsuńAle w tym wszystkim ciągle wracała myśl, że Chrystus zwyciężył śmierć i że nie musimy się bać żadnego zastraszenie, bo robimy dobrze.
Trzeba walczyć.
Czytałam, dzielna kobieto! Pięknie walczysz, czystym orężem, z odwagą ale i szacunkiem dla drugiej strony. Niech Ci towarzyszy błogosławieństwo Ojca, Tego, który jest naszym początkiem i przeznaczeniem.
Usuńw Polsce zgodnie z ustawą 1812 ciąż przerwano w 2014 r, a ok 150 tys.to podziemie aborcyjne. Żadna ustawa tego nie zmieni. Życiem nie rządzi przeznaczenie, Bóg dał nam rozum i wolną wolę, każda decyzja jaką podejmujemy jest naszą decyzją i to my ponosimy za nią odpowiedzialność. Wiem, bo sama jestem matką, że aborcja nie jest łatwą decyzją ale szanuję kobiety, które ją podjęły i ufam, że żadna z nich nie zrobiła tego dla swojego widzi mi się. Trochę tolerancji koleżanki, przestańcie oceniać. Zmiana ustawy postawi nas w pierwszym szeregu z krajami trzeciego świat, gdzie to sąd będzie rozstrzygał czy do poronienia doszło samoistnie czy zostało ono wywołane. Nie popadajmy w paranoje dlaczego nie zaufacie mądrości Polek. Zastanawiam się dlaczego to kościół gra pierwsze skrzypce w naszym państwie. dlaczego nie napiszesz o wstrząsającej decyzji naszych kościelnych hierarchów dot. udziału biskupa Paetza w uroczystościach rocznicy chrztu Polski. To Cię nie bulwersuje droga koleżanko? myślisz, że nowa ustawa przestraszy te 150 tys. Polek? i tak zrobią to co będą chciały, zrobią to co uznają za słuszne.
OdpowiedzUsuńDroga Czytelniczko, ja nie krytykuję w tym poście żadnej osoby, ani jednym słowem. Piszę o ogólnym trendzie w naszym myśleniu, który mnie smuci i przeraża. Takich smutnych i przerażających rzeczy widzę zresztą mnóstwo, ale tego bloga nie stworzyłam jako miejsca, w którym wyrażam swoje opinie polityczne. Rozmawiałam natomiast z wieloma kobietami, tak młodymi dziewczynami, jak i bardzo już dojrzałymi, które dokonały aborcji i przyszły do nas po pomoc, bo nie radziły sobie z traumą, jakiej na jej skutek doświadczają. Stąd przynajmniej pośrednio wiem, jakie straszliwe to jest dla nich cierpienie. I chciałabym tego oszczędzić innym kobietom. Wierzę, że poprzez przepisy prawne i podnoszenie świadomości trzeba nam kształtować moralność, naszą własną i kolejnych pokoleń, uczyć dzieci zasad etyki, a także wykraczającej poza nią szlachetności, wielkoduszności, która świadczy o wielkości człowieka. Żeby nikt nie uznawał za słuszne zabicia własnego dziecka. Jeśli uśpimy nasze sumienia pod hasłem "tolerancji", o której piszesz, to tak, jakbyśmy wyrzekali się części tego, kim jesteśmy, naszego człowieczeństwa. I o tym właśnie piszę.
UsuńBo popatrz: jeśli sprowadzimy sprawę do meritum, to wyjdzie nam, że w pewnych okolicznościach matka może zgodnie z prawem zabić własne dziecko. Tylko co w takim razie z innymi ludźmi, chorymi, niepełnosprawnymi, albo niechcianymi, którzy zdążyli się urodzić i mają teraz trzy dni, trzy miesiące, trzy lata albo lat osiemdziesiąt trzy - ich też mamy w ten sam sposób wyeliminować? Jaką dostrzegasz różnicę między nimi a dzieckiem, które ma się dopiero urodzić? Są państwa, w których tak to działa, ale mam nadzieję, że Polska nigdy do nich nie dołączy, bo to jest po prostu barbarzyństwo. W takim społeczeństwie strach zachorować... I popatrz, czy w tej perspektywie da się obronić tezę o tym, że aborcja to prawo kobiety? Naprawdę uważasz, że istnieje coś takiego, jak prawo matki do zabicia własnego dziecka?
Do Anonimowej. Skąd masz informację o 150 tys aborcji, skoro to podziemie? Masz wiarygodne źródła? Nie masz, bo nikt nie prowadzi takich statystyk, prócz feministek, ale one nie robią tego bynajmniej metodologicznie tylko propagandowo.
UsuńNiemal 20 lat temu, gdy byłam jeszcze na studiach, koleżanka przekonywała mnie, że zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej jest bez sensu, bo aborcje i tak będą. No pewnie, ze tak, kradzież też jest zabroniona ale i tak kradną. Niemniej dzięki temu, że jest to czyn uznany za przstępstwo, złodzieja uważa się za złodzieja i tyle. Dlatego jeśli wreszcie aborcja zostanie calkiem zakazana, bez tzw. kompromisów, to w koncu zacznie do ludzi docierać, czym ona naprawdę jest.
Autorka tego bloga nie potępia ani nie ocenia nikogo, przynajmniej ja nie znalazłam żadnego potępienia w jej wpisie. Poza tym rozpowszechniasz plotki dotyczące projektu ustawy, że będą prowadzone śledztwa w przypadku poronień. To absurd, kłamstwo które świadomie jest kolportowane, żeby mącić w głowach takim ja ty.
Mam koleżankę, ktora miała aborcję. Jest to - i zawsze była - osoba niewierząca, dobra i uczciwa kobieta. Aktualnie ma dwójkę dzieci, ale wiem, jaki koszmar przeszła i przechodzi.
Każdy czyn i każda decyzja w życiu rodzi owoce. Nigdy nie wiadomo jakie. Dlatego człowiek nie może bawic sie w Boga, bo jest tylko marnym prochem, nie ma żadnej szerszej perspektywy, nie zna przyszłości.
Przeczytaj sobie początek "Mistrza i Malgorzaty", chodzi mi o fragment rozmowy Wolanda z Berliozem i to, co się później z tym Berliozem stało. Daje do myslenia.