Nasza najmłodsza królewna nieustannie zadaje nam ostatnio bardzo trudne pytania. No bo jak na przykład odpowiedzieć dwulatkowi na pytanie o to, co to jest prąd? Odruchowo na usta ciśnie się definicja, którą pamiętam jeszcze z lekcji fizyki, o uporządkowanym ruchu ładunków elektrycznych. Próbuję jednak uprościć temat i mówię jej, że prąd jest po to, żeby było na przykład światło. A ona na to: A co to jest światło? Odpycham w tył głowy to, co tam jeszcze pamiętam o falach elektromagnetycznych i staram się znów trochę prościej, że światło pozwala nam widzieć różne rzeczy. Agnieszce zabawa najwyraźniej bardzo się podoba, chwyta więc pierwsze lepsze ze słów z mojej odpowiedzi i pyta o to, co to jest widzieć, albo co to są różne rzeczy... i tak w nieskończoność. Człowiek zaczyna się faktycznie zastanawiać nad rzeczywistością i nad tym, jak ją zdefiniować. I uświadamia sobie, jak mało tak naprawdę wiemy o świecie, choć próbujemy ubierać to trochę, co udało nam się odkryć, w wielce uczone słowa.
Tymczasem jednak przypomniało mi się jeszcze jedno pytanie, będące jednocześnie tytułem kolejnej książeczki, którą Neal Lozano napisał dla swoich wnuków. Pamiętacie Anię i jej pytanie o błogosławieństwo? Oto kolejna opowieść. Tym razem Ania nocuje u swoich dziadków i choć początkowo bardzo się na to cieszy, kiedy dziadek wychodzi z pokoju po wspólnej wieczornej modlitwie i błogosławieństwie, Ania chce go jeszcze zatrzymać.
Tu dziadek opowiada Ani o tym, jak uczniowie Jezusa uczyli się widzieć Go oczami serca,
gdy po zmartwychwstaniu obiecał im, że da im Ducha Świętego i będzie z nimi już zawsze.
Neal Lozano, Czy Bóg widzi mnie w ciemności, Łódź 2012
Uwielbiam tę opowieść, podobnie jak pozostałe książeczki Neala. Przypomina mi ciągle o tym, po co zostaliśmy dani naszym dzieciom - by przez nasze słowa i najprostsze gesty, naszą modlitwę, zwykły uśmiech czy pocałunek na dobranoc mówić im o miłości Ojca, objawiać Jego serce.
Jest taka piękna modlitwa św. Teresy z Avili:
Chrystus nie ma teraz innego ciała, poza twoim ciałem,
Nie ma na ziemi innych rąk, innych nóg niż twoje.
To twoimi oczami patrzy ze współczuciem na ten świat,
Twoimi stopami przemierza ziemię, by czynić dobro,
Twoimi rękami rozdaje błogosławieństwo.
Chrystus nie ma teraz innego ciała, poza twoim.
Więc to od nas zależy, jak i kiedy nasze dzieci poznają w Bogu swojego Ojca.
Zawsze jak jeżdżę na ignacjańskie do Porszewic, to organizatorzy przypominają nam, żeby słuchać do końca, bo Pan Bóg może do nas przemówić w ostatniej chwili. Pewna kobieta składała kiedyś świadectwo, że tak się rzeczywiście dzieje. Była to już końcówka mszy podczas ostatniego dnia rekolekcji, potem już tylko obiad i powrót. O. Remigiusz dawał ostatnie ogłoszenia i zaprosił do sklepiku. Przedstawił kilka pozycji książkowych, na koniec powiedział właśnie o tej. Gdy wymówił tytuł: "CZY BÓG MNIE WIDZI W CIEMNOŚCI?" - ta kobieta została uzdrowiona z lęku... No bo przecież Bóg ją też widzi...
OdpowiedzUsuńPiękna historia, niesamowita. Dziękuję, że się nią tu podzieliłaś, rozszerzasz kręgi dobra i nadziei. Niech niesie dalej błogosławieństwo.
UsuńPiękna modlitwa, zabieram ją ze sobą, kiedy jadę do ośrodka uchodźców, zagłuszam nią wszystkie wątpliwości i słowa krytyki: najazd "niewiernych", nie damy rady, niech wracają tam skąd przyjechali. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńRenata
Renato, wykonujesz niesamowitą pracę, królewskie, Boże dzieło.
UsuńNiech Cię więc Pan błogosławi i strzeże, niech rozpromieni nad Tobą swoje oblicze i niech Cię napełnia pokojem.
I dziękuję, że jesteś tam, gdzie my nie umiemy/nie chcemy/boimy się dotrzeć.
Jakie pięknie błogosławieństwo. Dziękuję, pani Małgosiu. Proszę o modlitwę za moich podopiecznych z ośrodka.
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością zaglądam na Miasto na górze i codziennie wyczekuję nowych wpisów. Wspaniale pisze Pani o wierze, uczę się od Pani i umacniam. Z serca życzę błogosławionych świąt i dobrego czasu z rodziną.
Renata