Na potwierdzenie czego wszystkie trzy starsze królewny wstały dziś wcześnie rano na roraty. I mają postanowienie być codziennie! Mam nadzieję, że sama nie zaśpię któregoś dnia...
A w naszym rodzinnym kalendarzu adwentowym po wczorajszej wieczornej modlitwie pojawiły się już pierwsze karteczki - każdego dnia zbieramy prezenty dla Pana Jezusa: dobre uczynki i postanowienia. Do tego kalendarza dołączają też goście, którzy odwiedzają nasz dom w czasie Adwentu. No bo czy to nie jest po prostu niesprawiedliwe, że to my dostajemy prezenty na Jego urodziny? A na pierwszy dzień świąt będzie dla Niego tort urodzinowy ze świeczkami.
Wieniec adwentowy miał swoją tegoroczną premierę wczoraj podczas naszej rodzinnej wieczornej modlitwy. Zostały już tylko cztery tygodnie przygotowań, a przecież powinniśmy być gotowi w każdej chwili. Żeby się nie okazało, że gdy ten najmilszy Gość naprawdę przyjdzie, będziemy właśnie zajęci sobą, przedświąteczną bieganiną i całym mnóstwem innych spraw. I nie zauważymy, że przyszedł...
Czuwamy więc, żeby nie stracić nic z Jego przyjścia. I choć tyle już Adwentów za nami, znów w sercach budzi się nadzieja - że jeszcze zdążymy do Niego wrócić, że jeszcze nie wszystko stracone. I znów zwiastowana nam jest radość wielka, jak dwa tysiące lat temu.
Radość, że mamy na Kogo czekać!
A Duch i Oblubienica mówią: "Przyjdź!"
A kto słyszy, niech powie: "Przyjdź!"
(Ap 22, 17)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz