środa, 4 maja 2016

Nocne życie latarni i pachnący księżyc

Majówka zazwyczaj kojarzy się z wypadami za miasto, prawda? Zazwyczaj. Bo co mają powiedzieć ci, którzy za miastem mieszkają? Otóż to, że czasem wypady robi się właśnie do City. Brytyjczycy tak nazywają Londyn, więc per analogiam i my tak mawiamy o naszej stolicy. Do której udajemy się rzadko i w drodze wyjątku. Czasem jednak weźmie nas chętka na rowerową wyprawę nadwiślańskimi bulwarami, wspinaczkę na dach Centrum Nauki Kopernik czy Biblioteki Uniwersyteckiej, albo spacer po uliczkach warszawskiej Starówki. 

Tym razem ta rowerowa wycieczka wyszła nam jakoś później niż zwykle, ale przez to zrobiło się jeszcze bardziej wyjątkowo. Zanim udało nam się odwiedzić kilka ulubionych miejsc i usiąść w knajpce na małe co nieco, zaszło słońce, więc wracaliśmy już ciemną nocą... Przypomniało mi się przy okazji, jak nasza najstarsza królewna stwierdziła kiedyś znienacka, że "latarnie prowadzą nocny tryb życia", wywołując tym samym nie tylko salwy śmiechu, ale też niekłamany podziw - bo jakże to zgrabnie ujęte, prawda? Zresztą druga z kolei panna też zaskoczyła nas innym razem, gdy patrząc późnym wieczorem na niebo spod gałęzi kwitnącej dzikiej wiśni powiedziała: "Mamo, jak ten księżyc pięknie pachnie!".


Jeździliśmy więc sobie, wspinaliśmy się, skakaliśmy, a tymczasem robiło się coraz ciemniej, coraz później, "niebo zdawało się zniżać, ścieśniać i coraz bardziej ku ziemi przybliżać"... A na zakończenie czekał nas multimedialny pokaz pod skarpą Nowego Miasta, przy akompaniamencie muzyki Jeana Michela Jarre'a. Były nawet fajerwerki! Zobaczcie, co da się wyświetlić na ścianie wody:


I tym sposobem kolejny raz nie udało nam się zobaczyć filmu (jakiegokolwiek!), na którego oglądanie umawiamy się całą szóstką już od kilku tygodni... Ale nikt chyba nie żałował. W sumie ciekawiej było wypaść razem na tę nocną majówkę do miasta niż siedzieć w miejscu oglądając ruchome obrazki.

Wolimy sami tworzyć materię własnych wspomnień.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz