piątek, 14 listopada 2014

Przyjaźń w czasach wojny

Żyjemy w stanie wojny. Lepiej to sobie uświadomić, bo inaczej okaże się, że stoimy bezbronni na polu walki i nie rozumiemy, skąd padają ciosy. Wokół nas nieustannie toczy się walka, zażarta, na śmierć i życie. A my stoimy w samym jej centrum. Nie zrozumiemy rzeczywistości wokół nas, jeśli nie zdamy sobie sprawy z tego, że dzieje się więcej, niż tylko to, co dostrzegają nasze zmysły. Rzeczywistość jest dużo głębsza.

Toczy się walka o nasze serca. O to, w co uwierzymy i za czym pójdziemy - za prawdą czy kłamstwem, które podsuwa nam nieprzyjaciel.  To także walka o nasz umysł. Czy poddamy się, opuszczając bezradnie ręce, przekonani, że ta walka nie jest do wygrania. Czy damy się przeciągnąć do obozu  wroga. Czy pójdziemy z nim na współpracę i damy się wykorzystywać jako narzędzie w jego rękach.

Czy też staniemy po stronie światła.

Przyjaźń w czasach wojny to cenny skarb. Trzeba o niego walczyć, strzec go i bronić. Nie pozwolić zepchnąć go na dalszy plan. Nie poddawać się, nie rezygnować. Przyjaciel może nas ocalić, wyciągnąć spod ostrzału wroga, nawet gdy sam został trafiony. Dodać odwagi, zmienić nasze patrzenie, pokazać inną, głębszą perspektywę. A czasem wyżej ustawić poprzeczkę.

Tak, jak moja przyjaciółka.

Przypomina mi się historia Dawida i Jonatana (1 Sm 20) i obietnica, jaką sobie złożyli: "Oto Pan między mną a tobą na wieki". To jest prawdziwa przestrzeń przyjaźni, jej najgłębszy wymiar.

Trudno iść za Panem w pojedynkę. Czasem w ogóle nie wiemy, jak. Tyle rzeczy nas rozprasza, zniechęca, odbiera nam siły i nadzieję, wysysa z nas życie. Przecież jest wojna.
Dlatego potrzebujemy przyjaciół - razem trudniej nas złamać. Razem możemy stworzyć inną przestrzeń i nie pozwolić, by wróg zniszczył to, co jest między nami.

Bo to my stoimy po stronie Zwycięzcy. Przyjaźń jest częścią Jego królestwa, królestwa światłości.
Królestwa, które nie jest z tego świata, które kieruje się inną logiką. W którym można ocalić wszystko, co jest w człowieku dobre, piękne, szlachetne, czyste. Jak przyjaźń.

Martuś, dziękuję Ci, że jesteś.





4 komentarze:

  1. Ucałuj Martę ode mnie też, Gosiu. Sto lat minęło

    OdpowiedzUsuń
  2. Ucałuję i wyściskam! Dopiero się widziałyśmy, a ja już za nią tęsknię... I jeszcze wprosimy się na kawę do dużego brązowego domu, na pewno jej się spodoba ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie i prawdziwe!
    Aga K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, dziękuję szczególnie za to "prawdziwe". Czasami łatwiej nam uznać, że to, co pisałam o walce, to tylko metafora ludzkiego losu, a to jest najprawdziwsza prawda. Tylko nie zawsze chcemy to przyznać...

      Usuń