środa, 26 sierpnia 2015

Królewskie dzieło



Zrobiłam sobie ostatnio szybkie obliczenia ilości pieluszek, jakie udało mi się zmienić w ciągu ostatnich piętnastu lat. Wyszło mi ich kilkanaście tysięcy. I tak sobie pomyślałam, że to sporo. Podobnie jak sporo życia upłynęło mi na niezliczonych nocnych wędrówkach do łóżeczka, w którym czeka maleńki głodomór, podczas dłużących się w nieskończoność, pełnych niepokoju godzin spędzonych przy szpitalnym łóżku gorączkującego niemowlaka i kilometrach podłóg wydeptanych z nim na rękach, gdy nie mógł zasnąć. 

A potem przyszła mi do głowy taka myśl - skoro tyle to wszystko wymaga wysiłku i zajmuje taką potężną część naszego życia, to nie może być bez znaczenia.

Że liczy się każde opatrzone skaleczenie i scałowany siniak, każda łza otarta z maleńkich oczu i każdy utulony smutek. Każdy wytarty kubek rozlanego mleka i pozbierane z podłogi płatki śniadaniowe. Każda godzina spędzona na sprzątaniu długo w noc po urodzinowej imprezie, po której wszyscy dawno poszli spać.

I każda modlitwa za nasze dzieci, każda ważna rozmowa i każde trudne napomnienie. Każdy gest czułości ofiarowany pomimo zmęczenia, każde słowo błogosławieństwa i pocieszenia, gdy sami trzymamy się resztek nadziei...

I choćby nikt o nich nie wiedział - żaden z tych maleńkich aktów miłości nie zostanie zapomniany. Każdy z nich stanie się częścią wielkiego dzieła, jakim jest budowanie Królestwa światłości. Każdy z nich znajdzie swoje miejsce w wieczności jako zwycięstwo światła nad ciemnością, miłosierdzia nad potępieniem, oddawania swojego życia w miejsce odbierania go innym. I stanie się przyjemną Bogu ofiarą, która ucieszy Jego serce.

Bo skoro my pełnimy tylko czyny, które On z góry przygotował, abyśmy je pełnili (por. Ef 2,10), to właśnie o tym niezauważonym, niepozornym, cichym, królewskim dziele miłości aniołowie będą szeptać między sobą w sali tronowej samego Boga. 




2 komentarze:

  1. Widzę, że owocują nasze rozmowy niedzielno-poniedziałkowe :-) Pozdrawiam z Rady

    OdpowiedzUsuń