środa, 11 lutego 2015

Tu stoję, inaczej nie mogę

"...pomimo mojej opieszałości - gdyby mnie ktoś przycisnął - i ja musiałbym wyznać: "Tu stoję, inaczej nie mogę". Godząc się na wszystkie konsekwencje takiego wyznania, nawet te ostateczne. Chcę powiedzieć, że ja nie dokonałem żadnego wyboru, nie mam żadnej zasługi (ani też winy, jak sądzili moi uniwersyteccy nauczyciele...) w tym, co mi się przytrafiło. Dlatego też mogę uczynić moimi słowa tego nieszczęsnego brata [Marcina Lutra]. Robię to oczywiście z pokorą, daleki od jakiegokolwiek zarozumialstwa, co więcej, ze strachem i z lękiem. Zdaję sobie doskonale sprawę, że wiara jest tajemniczym darem, który został ofiarowany człowiekowi jako propozycja ustrzeżenia jego wolności. (...) Mógłbyś powiedzieć "nie", jasne, ale gdybyś to zrobił, byłbyś skończonym osłem, który zamyka nie tylko serce, ale też oczy, odrzucając to, co oczywiste. (...) Coś takiego właśnie mi się przytrafiło."
Vittorio Messori, "Dlaczego wierzę. Życie jako dowód wiary"


Wróciłam właśnie do przeczytanej już dawno temu książki-wywiadu z Vittorio Messorim. Moja historia jest co prawda nieco inna, niż jego... a jednak pod wieloma względami podobna. Tak jak on, mam za sobą doświadczenie spotkania, którego najlepszym podsumowaniem jest fragment z Księgi Powtórzonego Prawa, do którego ciągle wracam: "Znalazł go na ziemi pustynnej, na odludziu, gdzie brzmiały tylko dzikie głosy. Opiekował się nimi i pouczał, strzegł jak źrenicy oka. Jak orzeł, który krąży nad gniazdem, by z niego wywabić swe pisklęta. I bierze je na skrzydła rozpostarte, niosąc je na samym sobie" (Pwt 32, 10 - 12a).

To On sam pierwszy nas znajduje i otwiera nasze oczy na prawdziwy obraz rzeczywistości. Zabiera nas wysoko, w górę, byśmy mogli przez chwilę popatrzeć na nasze życie z innej perspektywy. Uświadomić sobie, że nasza mała historia jest częścią wielkiej opowieści, zobaczyć ją we właściwym kontekście, który nadaje jej znaczenie. A potem z powrotem stawia nas na ziemi, żebyśmy sami mogli wybrać, czy chcemy wymazać z pamięci i świadomości to, co zobaczyliśmy, czy też uczynić to punktem odniesienia dla naszego życia. Oto poznałeś prawdę. Co wobec niej zrobisz?

I choć mowa jest o wyborze, tak naprawdę, jeśli człowiek uczciwie stawia sprawę, po prostu nie da się wybrać inaczej.


Myślałam sobie niedawno, że chyba właśnie taki jest sens naszego życia - to czas dany nam na podjęcie decyzji. Z jednej strony ta najgłębsza rzeczywistość, którą przeczuwamy, za którą tęsknimy i której czasem dane nam jest doświadczyć - z drugiej świat, który wdzięczy się do nas i składa całe mnóstwo obietnic natychmiastowego zaspokojenia tych pragnień i tęsknot. Ta możliwość wyboru definiuje ogrom wolności, jaką zostaliśmy obdarzeni. On nie może więc zdecydować za nas, inaczej ta decyzja nie byłaby naszą. A przecież bylibyśmy "skończonymi osłami", gdybyśmy wybrali cokolwiek poza Nim.

Chrześcijaństwo jest dla mnie jedyną ostoją rozumu i zdroworozsądkowego myślenia w dzisiejszym świecie. Tylko tu człowiek pozostaje sobą, jest prawdziwy, a rzeczywistość postrzegana jest całościowo, bez redukowania jej do jednego tylko czy dwóch wymiarów, bez zniekształceń i zafałszowań. To miejsce, w którym człowiek uczciwie staje wobec siebie i świata, bez fanatyzmu, ideologii i różnych mniej lub bardziej infantylnych pomysłów na wyjaśnienie tajemnicy, jaką jest życie.

A jednak nie starczyłoby nam pewnie determinacji, żeby wybrać prawdę dla niej samej. Dlatego On pociąga nas "ludzkimi więzami, a są to więzy miłości" (por. Oz 11, 4). Nie byłoby chrześcijaństwa bez spotkania, od którego wszystko się zaczyna.

I to właśnie ze względu na nie - tu stoję, inaczej nie mogę.




2 komentarze:

  1. Parafrazując tytuł postu oraz pewne filozoficzne powiedzenie z rozprawy Kartezjusza napiszę: wierzę więc żyję, inaczej nie mogę
    Sławek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Życie bez wiary to jedynie pusta egzystencja, pozbawiona głębi, smaku i koloru, punktów odniesienia i celu. Nie chcę tak żyć. Nie mogę.

      Usuń