czwartek, 5 lutego 2015

Niezauważony

Najbardziej kocham te łaski najprostsze, codzienne, potrzebne i życiodajne jak chleb. I za nie najczęściej dziękuję - za miłość między nami, dach nad głową, chleb na talerzu, pracę, która zapewnia nam utrzymanie, zdrowie nasze i dzieci. Wiem, że dla wielu ludzi na świecie te rzeczy wcale nie są oczywiste. W nich najmocniej czuję uśmiech Ojca, pochylającego się nad nami, by nam błogosławić. To właśnie one są wypełnieniem proroctwa, w które uwierzyliśmy (Iz 65, 20-24) i które staje się teraz rzeczywistością na naszych oczach. Przychodzą cicho, niezauważone... dostrzegamy je dopiero wtedy, gdy ich brakuje. I czasem mamy wtedy do Niego pretensję - tak, jakby nam się należały.

A prawda jest taka, że nic nam się nie należy.

Wszystko jest łaską, nawet jeśli tej łaski nie rozumiemy. Nie musimy - wystarczy zaufać, że choć nie pojmujemy rzeczywistości wokół nas, choć nie zawsze dostrzegamy to naszym umysłem, Bóg zawsze pozostaje godny zaufania, a wszystko, co czyni, jest dla nas, z miłości. Daje nam wszystko, cicho, bez wielkiego szumu, z królewską hojnością, nigdy się nie narzucając. Sam pozostaje nieuchwytny, jak wiatr (J 3, 8).

Bóg niezauważony.



 Bóg się ukrył dlatego, by świat było widać
gdyby się ukazał to sam byłby tylko
kto by śmiał przy nim zauważyć mrówkę
piękną złą osę zabieganą w kółko
zielonego kaczora z żółtymi nogami
czajkę składającą cztery jajka na krzyż
kuliste oczy ważki i fasolę w strąkach
matkę naszą przy stole która tak niedawno
za długie śmieszne ucho podnosiła kubek
jodłę co nie zrzuca szyszki tylko łuski
cierpienie i rozkosz oba źródła wiedzy
tajemnice nie mniejsze ale zawsze różne
kamienie co podróżnym wskazują kierunek

miłość której nie widać
nie zasłania sobą

Świat, ks. Jan Twardowski






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz