Zdumiewa mnie dojrzałość duchowa tak młodej dziewczyny - według badania czaszki miała około 12 lat, kiedy w 304 lub 305 roku zdecydowała się na męczeńską śmierć ze względu na swoją miłość do Jezusa. Nie chciała poślubić żadnego z adoratorów, wreszcie więc ojciec jednego z nich rozgniewał się, a że był na nieszczęście prefektem, oskarżył ją o chrześcijaństwo i skazał na śmierć. Ponieważ według prawa rzymskiego nie wolno było zabijać dziewic, zaprowadzono ją do domu publicznego, jednak nikt nie miał tyle śmiałości, by odebrać jej dziewictwo. Wobec tego próbowano ją spalić na stosie (jak doszło do wyroku śmierci, choć nadal pozostała dziewicą, nie wiadomo, pewnie przeważył zarzut chrześcijaństwa), ale ponieważ drewno nie chciało się palić, dowódca plutonu egzekucyjnego zabił ją w końcu ciosem miecza w gardło.
Dziś ta opowieść brzmi jak legenda, bo w naszym świecie dziewictwo nie ma żadnej wartości, nie mówiąc już o miłości do Jezusa. Dziś nie zabija się dziewic, tylko dzieci, które się "niechcący" poczęły w trakcie utraty dziewictwa... A ja chcę pokazać naszym dziewczynkom (z których dwie to już nastoletnie panny) inną perspektywę, inny wymiar rzeczywistości - także na tym poziomie. Chcę, żeby poznały świat alternatywny do tego, który kreuje kultura śmierci i rozwiązłości wokół nas. Kiedyś będą musiały wybrać - czy bardziej pociąga je ten świat, który pokazaliśmy im my, czy ten, który widzą wokół. Decyzja będzie należała do nich, ale jeśli nie pokażemy im, że można żyć inaczej, że istnieje świat wartości, że byli ludzie, którzy za swoją wiarę oddawali życie, że rzeczywistość ma głębszy wymiar i wokół nas dzieje się o wiele więcej, niż widzą nasze oczy - tak naprawdę pozbawimy je możliwości wyboru, bo będą znały tylko ten powierzchowny, pusty, chory i zagubiony świat, który widzą w mediach.
Myślę o tym wszystkim już teraz, choć nasza mała Agnieszka ma dopiero półtora roku. Nigdy nie jest za wcześnie, by wprowadzić nasze dzieci na drogę świętości - na tyle, na ile potrafimy, reszta jest łaską.
I nie ma nic ważniejszego.
Chcę stworzyć naszym dzieciom świat, w którym będą mogły być po prostu sobą, w którym ich tożsamość nie będzie sztucznie modyfikowana według aktualnie modnych ideologii, w którym będą mogły być dziećmi tak długo, jak trwa ten etap ich fizycznego, psychicznego i duchowego rozwoju. Nie pozwolę skraść im dzieciństwa i tej niewinności, która jest w nie wpisana.
Dlatego od samego początku uważnie wybieramy zabawki, którymi bawią się nasze dzieci, książki, które im podsuwamy, muzykę, której słuchamy razem. Chcemy kształtować ich wrażliwość na piękno, podsycać zapał w poznawaniu świata, stworzyć bezpieczne miejsce rozwoju i wzrostu. Dać im czas na dojrzewanie, zapewniając wsparcie, jak długo tego potrzebują - ale nie odbierając im samodzielności. Pozwolić im przekonać się, jak smakuje sukces osiągnięty własnymi siłami, albo poznać smak klęski, bo to także jest potrzebne dla kształtowania charakteru.
I wiem, że w tej walce o nasze dzieci nie jesteśmy sami - mamy za sobą całe królestwo światłości, a w nim świętą Agnieszkę. Liczę także na jej pomoc.
Piękne dziecię , piękne zdjęcia i jakże piękne i odważne słowa ...Nigdy nie jest za wcześnie, by wprowadzić nasze dzieci na drogę świętości ... powinno się je dodawać jako wskazówkę dla młodej pary tuż po udzielenia sakramentu małżeństwa.
OdpowiedzUsuńTo jest myśl! Bo faktycznie, dziś to nie jest już wcale takie oczywiste...
UsuńMieszkamy przez miedzę, a ja jeszcze Agnieszki nigdy nie widzialam :) Będę dzisiaj o niej szczególnie pamiętać, imieninowo, choć z małym poślizgiem
OdpowiedzUsuńWidziałaś, widziałaś, choćby przy okazji przejmowania od Was wózka po Tomku :-) Dziękuję w jej imieniu za pamięć przy okazji imienin.
UsuńAgnieszka.
OdpowiedzUsuńAgnes.
Baranek - w tłumaczeniu:)
Moja córcia to też styczniowa Agnieszka.
Dziękuję za opis patronki, podrzucę dorosłej już córci - niech wie, kto za nią stoi!
Serdecznie pozdrawiam.
Pominęłam jeszcze piękne legendy o okolicznościach jej śmierci, choć nie wiadomo, czy nie ma w nich po prostu prawdy. Podobno jeden śmiałek, który próbował targnąć się na jej niewinność w domu publicznym, stracił wzrok, a kiedy została przed egzekucją wystawiona na widok publiczny całkowicie obnażona, w sposób cudowny jej włosy urosły i osłoniły jej ciało jak płaszczem. No i zgodnie z przekazami z czwartego wieku, patrząc na znaki towarzyszące jej egzekucji nawróciło się 160 pogan. Mamy dla naszych córek potężną wstawienniczkę!
Usuńjeszcze o ostatnim zdjęciu Agnieszki... cudny moment uchwyciłaś , ten paluszek... masz talent do fotografii:)
OdpowiedzUsuńOna jest takim wdzięcznym obiektem do fotografowania, że po prostu trudno zrobić jej złe zdjęcie. Jak każde dziecko :-)
Usuń