W zeszły piątek mieliśmy okazję oglądać zaćmienie słońca na profesjonalnym sprzęcie - okazało się, że nasz ksiądz Krzysztof jest zapalonym astronomem, który chętnie dzieli się z innymi swoją wiedzą i pasją. Przyglądając się więc kolejnym etapom zaćmienia, obserwowaliśmy też zmieniające się natężenie światła, spadającą temperaturę powietrza i ciszę, jaka nastała w przyrodzie, gdy ptaki pochowały się do gniazd.
I rozmawialiśmy o tym, czy to, co działo się dwa tysiące lat temu podczas śmierci Jezusa na krzyżu, wyglądało podobnie. Z naukowego punktu wiedzenia nie mogło to być zwykłe zaćmienie słońca - chyba, że naukowcy mocno pomylili się w rachubach. Niemal pełne (97%) zaćmienie słońca miało miejsce w Jerozolimie w listopadzie 29 roku, niecałe pięć miesięcy przed dniem, który przyjmuje się za najprawdopodobniejszą datę śmierci Jezusa (7 kwietnia 30 roku). Ewangelie mówią też o trzęsieniu ziemi, więc w przyrodzie działo się chyba jednak więcej, niż tylko to, co wynika ze zwykłych "obrotów ciał niebieskich". Tak czy inaczej, z pewnością wyglądało to niesamowicie. Przecież nawet my czuliśmy się nieswojo w tym dziwnym świetle przyćmionego słońca...
I tym sposobem z astronomicznej ciekawostki zrobiło się nam prawdziwe przygotowanie do Paschy. W uszach brzmiały mi dobrze znane słowa z Wielkiego Piątku: "Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej" (Mt 27, 45.51).
Gdy umiera Bóg, nastaje ciemność. Nie ma już nic, zostaje pustka. Widać to doskonale w naszym świecie, który z taką skwapliwością powtarza za Nietzschem:
Gott ist tot. I bezmyślnie podąża w tanecznym korowodzie prosto w objęcia śmierci.
Tylko, że to dopiero część prawdy. Tak, Bóg umarł. Tyle kosztowała Go miłość do nas. Zszedł z nami na samo dno ciemności, pustki, śmierci, doświadczył oddzielenia od swojego Ojca, które stało się naszym udziałem. Ale przecież potem zmartwychwstał i żyje! Jego pusty grób zadaje kłam twierdzeniom mędrków i celebrytów wszystkich czasów.
Jezus żyje! Ta niewiarygodna prawda zmienia wszystko. A my, którzy uwierzyliśmy, jesteśmy tego świadkami.
Znalazłam Twojego bloga "przypadkiem nieprzypadkowym", czytam i zachwycam się :) Zostaję :)
OdpowiedzUsuńObfitego błogosławieństwa Bożego dla całej Waszej rodziny na czas Świąt Paschalnych!
Witam Cię najserdeczniej! Zostań koniecznie - a ja tymczasem poszperam u Ciebie :-) A jest w czym, jak widzę, tyle stworzyłaś dobrej przestrzeni w internecie!
UsuńMałgosia