Łuskając kłosy prorok szedł w dzień szabatu,
bezdomny Mesjasz, cieśli syn
W Betanii spocząć pragnął gdzieś u przyjaciół,
dobrze znał Łazarza dom w cichej wsi
Siostry dwie przyjęły Pana w domu swym
Marta mu niosła chleb
Maria siadła cicho tam, gdzie On był
Siostry dwie przyjęły Pana pod swój dach
Z Łazarzem łamał chleb i wino z nimi pił
uczył ich modlitwy Ojcze nasz.
Uzdrawiał chorych, uczył lud, dzielił chleby
bezdomny Mesjasz, cieśli syn
A dom przyjaciół czekał Go, zawsze wierny
Marty chleb, Łazarza dłoń, Marii łzy
Marto mów, co ci powiedział cieśli syn
Ser i miód dałaś Mu, świeży chleb upiekłaś, gdy głodny był
Marto mów, co Nauczyciel tobie rzekł?
"Pochwalił Marię Pan i dał jej wieczny dar, ale wiem, smakował Jemu chleb."
Gdy Łazarz umarł, przyszedł znów do Betanii
wszechmocny Mesjasz, cieśli syn
"On tylko zasnął, wstanie wnet, zwalcie kamień" -
Jezus rzekł - "Łazarzu wstań, bracie żyj!"
Łazarz wstał, odrzucił śmierci całun precz
Marii płacz, Marty płacz zmienił Pan w radosną pieśń, chwały śpiew
Siostry dwie przyjęły Pana pod swój dach
Z Łazarzem łamał chleb i śpiewał z nimi psalm:
"Oto dzień uczynił dla nas Pan."
Porusza mnie zawsze to, że Marta tak po prostu pomyślała o tym, że Jezus jest głodny i zmęczony. Podczas gdy inni wciąż biegali za Nim, prosząc o kolejny znak, próbując obwołać Go Królem, zadając podchwytliwe pytania, czasem smucąc Go, czasem gniewając - Ona dostrzegła Jego zmęczenie i prostym gestem chciała Mu po prostu pomóc - upiec chleb, stworzyć miejsce, gdzie będzie mógł odpocząć. Może zniecierpliwiła się na siostrę (Łk 11, 40) właśnie dlatego, że sama też chciała Go posłuchać, ale wiedziała, że w pierwszej kolejności trzeba zatroszczyć się o Jezusa, który przyszedł z drogi i jest głodny. Gdyby Maria jej pomogła, poszłoby szybciej, wtedy mogłyby u Jego stóp usiąść razem.
Bo przecież bez wątpienia umiała Go słuchać. Choć uwijała się koło rozmaitych posług, dokładnie zrozumiała nauczanie Jezusa - to właśnie ona po śmierci Łazarza wyznała, wbrew wszystkiemu, wbrew rozpaczy po śmierci brata: "Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat" (J 11, 27). W Ewangeliach tylko ona i Piotr w taki sposób wyznają wprost wiarę w Jezusa.
Tak czy inaczej, to właśnie te słowa z "Domu w Betanii" sprawiły, że nasza pierworodna ma na imię Marta. To samo, które nosiła przyjaciółka Jezusa.
Tutaj można posłuchać wykonania koncertowego: chór Flaminae pod batutą Marty Wiatr.
Ja oczywiście śpiewam w tempie kołysanki. I znacznie ciszej.
Dzień dobry, Gosiu :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie - dla manie Marta to nie tylko kobieta czynu, ale też kontemplacji. Kontemplacji Jego obecności. Gdy umarł jej brat, wybiegła naprzeciw Jezusowi i powiedziała, że: "gdyby tu był, jej brat by nie umarł". Więc wiedziała dobrze, że Jego obecność w naszym życiu ma kluczowe znaczenie. Gdy to odkryłam, pokochałam Martę bardzo :)
Piękna z Was rodzinka.
Pozdrawiam :)
Witaj, Dosiu!
UsuńMnie też się zawsze wydawało, że tę Martę z Betanii oceniamy zbyt surowo, jakby ona nic nie rozumiała, zajęta przyziemnymi sprawami. A to nieprawda, ona zrozumiała więcej, niż wielu innych, a wiarę miała mocną i pewną. I tak sobie marzę, żeby potrafić jak ona stworzyć Bogu miejsce w naszych sercach i domach, żeby miał gdzie odpocząć.
Dziękuję za dobre słowa!
Pozdrawiam serdecznie,
Małgosia
Hej, Gosiu, jakie dobre miejsce stworzyłaś w sieci. Ja też od września otworzyłam nasz duży, brązowy dom na świat, więc zapraszam cię do siebie.
OdpowiedzUsuńŚciskam,
Kasia Głowacka
Witaj, Kasiu! Cieszę się, że wpadłaś i zapraszam. A tymczasem pędzę do Ciebie :-)
Usuń